YT360.PL — Pierwszy w Polsce marketingowy przewodnik po YouTube

YT360

Globstory: “Nie traktuję tego jak biznesu, po prostu robię to co kocham!”

Globstory to wyjątkowy kanał podróżniczy na polskim YouTube. Jego autorką jest Kaja Kraska, która od kilku lat, krok po kroku przekuwa swoją pasję w zajęcie na pełen etat. Mieliśmy okazję porozmawiać o jej planach na przyszłość, biznesowym podejściu do kanału a także słynnej historii o Panu Pov dla którego youtuberka w ciągu doby zebrała prawie 60 tysięcy złotych!

Filmy Kai to nie tylko prawdziwa skarbnica wiedzy o podróżowaniu, krajach oraz odległych zakątkach które odwiedziła, ale i niesamowite historie ludzi, których spotkała na swojej drodze. Podróżniczka nie unika trudnych tematów, a w realizację swoich filmów wkłada mnóstwo serca, co przekłada się na kolejne sukcesy jej kanału. Udało nam się złapać Kaję w Polsce, podczas krótkiej przerwy pomiędzy kolejnymi podróżami.

Twój kanał istnieje od sierpnia 2014 roku. Pamiętasz jeszcze swoje początki na YouTube?

Oczywiście! Jak każdy chyba stawiałam kamerę na statywie i mówiłam do niej. Opowiadałam o życiu w Turcji. Z jednej strony zmieniło się bardzo dużo od tamtej pory, z drugiej strony – mam wciąż te same emocje kiedy wrzucam gotowy film do sieci.

Jak myślisz, co było przełomem, który pomógł ci podjąć decyzję o tym, żeby porzucić dotychczasową pracę i zostać pełnoetatową youtuberką?

Kilka rzeczy zadziałało w tym samym momencie. Byłam przemęczona “podwójnym życiem” – pracą na etat i drugim “całym etatem”, którym stał się mój kanał, jeśli chodzi o ilość czasu, który mu poświęcałam. Nie było miejsca na jakikolwiek odpoczynek wieczorami i w weekendy. Wiedziałam, że muszę z czegoś zrezygnować i nie potrafiłam sobie wyobrazić, że mogłabym porzucić moją pasję. Wybór był w zasadzie oczywisty. Nie miałam tylko pewności czy rzeczywiście jestem w stanie podołać temu, by pasję zazębić z pracą, bo jest inaczej, gdy robi się coś tylko dla przyjemności, a inaczej, gdy jest to też źródło utrzymania. Jednocześnie w tym czasie oglądało mnie już 40 000 stałych widzów i otrzymywałam dużo ciekawych propozycji współpracy, który dały mi nadzieję na to, że może się to udać. A do tamtej pory, nie miałam na nie czasu.

Postawiłam wszystko na jedną kartę i dać z siebie wszystko. I po prostu zobaczyć co się stanie.  Bez wielkich oczekiwań.

Na YouTube nie brakuje kanałów podróżniczych. Jak myślisz, co w największym stopniu wpłynęło na sukces akurat Twoich filmów?

Bardzo rzadko jest tak, że kanał w początkach swojej działalności potrafi wystrzelić w statystykach jak torpeda. Najczęściej jest tak, że trzeba robić dużo dobrych filmów, przez długi czas – by statystyki rosły. Ludzie muszą najpierw znaleźć kanał, potem polubić i zostać. Tak przynajmniej wynika z mojego doświadczenia.

Kanał podróżniczy jest dość trudny do prowadzenia przez długi czas, bo wymaga szalonego życia. Robi się go poza domem – w podróży, jest droższy w porównaniu z tym co można zrobić „chałupniczo”. Nie każdy sobie może na to pozwolić. Wiele osób, podobnie jak ja na początku – łączy swoje wakacje z kręceniem filmów, ale to nie do końca jest dobre. Bo wtedy nie jest się ani 100% na wakacjach, ani w 100% skupionym na kręceniu. Myślę, że może to studzić zapał do regularnych publikacji. Więc przede wszystkim – cierpliwość.

Po drugie chyba to co sprawdza się w w przypadku każdego tematu: szczera pasja. Bo to sprawia, że jest się autentycznym na wizji oraz ma się zawsze motywację do kontynuowania i rozwijania się w temacie, nawet wtedy, gdy nie ma jej w postaci sukcesów, ilości widzów itp. Robi się to po prostu mimo wszystko, bez oczekiwań.

A o resztę trzeba by zapytać moich widzów, bo ja nie analizuję. Ja wkładam w to, co robię całe serce – a oni znajdują w tym coś co im się podoba. I ja nie umiem odpowiedzieć za nich.

Czy pamiętasz jakieś sytuacje, które szczególnie cię demotywowały i wywoływały najwięcej wątpliwości co do tego, czy kariera youtuberki-podróżniczki w ogóle ma sens?

Nie było takich, bo nie stawiałam sobie żadnych celów. Samo to, że mogę kręcić więcej było dla mnie motywacją. Nie patrzę na to jak na „karierę”. Do tej pory, i mam nadzieję że zawsze tak będzie, chcę tylko móc robić to dalej. I tylko to. Coraz lepiej. Tematyka – podróże, jest o tyle dobra, że w świecie chyba nigdy nie braknie tematów.

Jak wyglądała twoja pierwsza komercyjna współpraca na kanale?

Był to barter. Zostałam za darmo w hotelu, w zamian za wzmiankę w filmie.

W jaki sposób szukasz partnerów biznesowych, którzy współfinansują twoje podróże?

Kiedyś przygotowywałam prezentację mojego kanału, która zawierała moje pomysły na filmy, kierunki podróżnicze oraz korzyści jakie współpraca ze mną może mieć firma. Niestety ani razu to nie zadziałało (śmiech). W ogóle, z mojej strony było sporo takich działań, które nie przynosiły żadnych efektów. Ale był to bardzo potrzebny mi czas, ponieważ wielu rzeczy się nauczyłam, mogłam eksperymentować, zobaczyć co działa, a co nie – to ukształtowało też moją własną wizję, czego ja naprawdę chcę od tego youtubowania.

Od kilku miesięcy jest tak, że wszystkie nawiązane współprace wychodzą od strony partnerów. Dużym wsparciem jest dla mnie Ewa, moja managerka, i prywatnie przyjaciółka, która rozumie moją wizję i pomaga w kontaktach z partnerami. To bardzo dużo pracy, przy negocjacjach, umowach. A ja przede wszystkim chcę wciąż skupiać się na filmach, relacjach z widzami – czyli na tym, co właściwie jest sensem decyzji o robieniu YouTube’a  na cały etat.

Część regularnych dochodów zapewniają ci też patroni w serwisie Patronite. Nie wahałaś się, żeby poprosić swoich widzów o pomoc finansową w realizacji swoich projektów?

Wahałam się bardzo. Jednocześnie dostawałam w tamtym czasie dużo wsparcia od widzów. Bardzo często sami wychodzili z inicjatywą, że „jakoś mi pomogą”. Wiem, że ciężko w to uwierzyć, ale ludzie naprawdę chcą bezinteresownie pomagać innym. Myślę, że sami też mają poczucie, że to trochę ich zasługa; że przyczyniają się do czegoś co uznają za fajne. I mają z tego przyjemność, korzyść dla siebie. Trik polega na tym, że trzeba się też na tę pomoc otworzyć i rozumiem, że nie dla każdego może być to łatwe. Dla niektórych wręcz nie do przejścia. Dzisiaj wiem, że gdyby nie pojawienie się patronów w odpowiednim momencie, to być może kilka serii by w ogóle nie powstało. A inne filmy wyglądałyby zupełnie inaczej. Np. gdy jestem na Sri Lance i omijam safari ze względu na duże koszty, mam w głowie to, że mogę uruchomić budżet od patronów i dołożyć do tych filmów coś ekstra. Podobnie jest np. zatrudnienie lokalnego przewodnika i dotarciem do niedostępnych dla turystów miejsc. Ja ze swojej strony, dla czystego sumienia i wyrównania bilansu, staram się to dobro światu oddać w inny sposób, i jeśli mogę komuś w czymś pomóc – to to robię. Też bezinteresownie. I myślę sobie, że ta osoba też komuś innemu kiedyś pomoże. Może to trochę naiwne, ale każdy kieruje się w życiu jakimiś ideami i zasadami. Takie są moje.

No właśnie. Wielki sukces udało Ci się osiągnąć zbierając pieniądze… dla kogoś innego. Możesz opowiedzieć o Panu Pov i tym dlaczego zdecydowałaś się mu pomóc?

To wszystko właśnie dlatego, że mi ktoś czasem w czymś też pomaga. I ja też staram się to robić. Moje działania w przypadku Pana Pov nie były czymś szczególnym – po prostu nagrałam film i zapytałam widzów co o tym myślą. I to im należy się tutaj wielki ukłon, bo to oni zrobili z tego sukces. Otworzyli serca, byli bardzo hojni, współczujący i dobrzy. Ja do tej pory nie mogę wyjść z podziwu dla tak wspaniałego (i masowego) odruchu serca. Proszę pamiętać – każdy z nich przekazał własne, prywatne pieniądze dla nieznajomego człowieka z drugiego końca świata, którego prawdopodobnie nigdy nie spotka. To jest czyste dobro. Jest to najwspanialsza rzecz jaka mnie spotkała – że mogłam być tego świadkiem i uczestnikiem.

Wierzyłaś w to, że twoi widzowie, którzy nie dość, że wspierają finansowo na Patronite Twoje podróże, będą w stanie pomóc obcemu facetowi na drugim końcu świata?

Miałam nadzieję, ale nie miałam oczekiwań. Kierowałam się przeczuciem. Wygląda na to, że wręcz nie doceniłam widzów.

Jakie są twoje tegoroczne plany względem kanału, najbliższych podróży i działań związanych z promocją twoich materiałów?

W lutym jadę do Kambodży, dokończyć historię Pana Pov. W maju i czerwcu do Kirgistanu i Mongolii. Planuję też już kolejne miesiące, ale póki nie mam biletów – nic nie jest pewne, więc nie warto o tym mówić. Chciałabym, by w filmach było coraz więcej rzeczy, które nie łatwo jest zobaczyć, gdy samemu jedzie się na wakacje, np. życia różnych ludzi w różnych zakątkach świata. Pokazać widzom jak najwięcej z rzeczy o których nie wiedzieli, z czego mogą czerpać inspirację lub po prostu rozrywkę. Jak wyjdzie i czy się spodoba – zobaczymy. Jak zawsze postaram się dać z siebie wszystko, na tyle na ile potrafię, w ramach moich umiejętności. Nie planuję promocji materiałów. Jeśli dostaję zaproszenia do rozmów w mediach o tym co robię, z przyjemnością się tym dziele. Otrzymałam także kilka propozycji prelelekcji na targach i innych imprezach podróżniczych na których dodatkowo mogę spotkać się z moim widzami. To oni oceniają czy chcą to oglądać i np. komuś polecić. Niech jakość broni się sama. Lub nie. Wtedy zastanowię się jak jeszcze mogę ją poprawić. Nie traktuję tego jak biznesu, po prostu robię to co kocham!