
Dlaczego ludzie tak chętnie oglądają na YouTube jak inni grają w gry? Z jakimi problemami borykają się gameplayerzy? Ile osób wspiera twórcę w jego działaniach na YouTube. Na te i wiele innych pytań związanych z gamingową sceną YouTube odpowiedział nam Bartłomiej Ratoń, szerzej znany jako Tivolt – twórca zrzeszony w sieci partnerskiej LifeTube.
Bartek urodził się w 1993 roku a swój pierwszy kanał założył już w wieku 13 lat. Od tego czasu zaliczył na YouTube aż dwie przeprowadzki. Obecnie publikuje na profilu Tivolt Games, gdzie pojawiają się najróżniejsze materiały związane ze światem gier komputerowych.
Twój kanał będzie niedługo obchodził piąte urodziny. Czy kiedy zaczynałeś nagrywać „gameplaye” z gier, wierzyłeś, że ta przygoda będzie trwała tak długo?
Ciekawostka dla was – tak właściwie to na YouTube działam już od 2011 roku! TivoltGames to moje trzecie konto. Do przeprowadzki zmusiły mnie dwukrotnie problemy z AdSense. Właściwie jest tak, że ciągle sam zadaję sobie pytanie kiedy to wszystko padnie, kiedy się znudzę, kiedy wypadnę z obiegu, a tutaj mam przed sobą niespodziankę za niespodzianką. W styczniu i lutym tego roku zaliczyłem moje najwyższe wyniki ever.
Czy z perspektywy czasu jesteś w stanie wskazać jakiś element twojej twórczości, który przesądził o sukcesie kanału Tivolt Games?
Szczerze mówiąc, nie za bardzo. Może brak ograniczeń pod względem humoru i ciętego języka? Trudno jest ocenić samego siebie. Nie oglądam własnych filmów. Myślę, że to jest pytanie bardziej do moich widzów, oni pewnie wiedzą najlepiej dlaczego odwiedzają mój kanał.
Jak wspominasz swoje początki? Jest coś co zrobiłbyś inaczej mając te same możliwości co wtedy ale wiedzę doświadczonego youtubera?
Zaczynałem tak dawno temu, że sam już nie wiem. Nie chcę mówić o zmienianiu przeszłości, bo jednak każda moja akcja doprowadziła mnie tutaj, gdzie jestem teraz. Na pewno byłbym mądrzejszy pod kątem doboru sieci partnerskich – skok na możliwość zarabiania załatwił mój pierwszy kanał poprzez działania szemranych firm z którymi wówczas współpracowałem. Poza tym… może bardziej starałbym się wbijać w trendy. Bardzo często je widziałem, ale zawsze byłem tym, który chciał robić swoje bez względu na to, co jest popularne. Może to w sumie dobrze, bo z tego jestem poniekąd znany.
Dla twoich najmłodszych widzów, kariera youtubera gamingowego to szczyt marzeń. Wielu próbuje ale mało komu udaje się wybić. Myślisz, że na polskim YouTube jest jeszcze miejsce dla nowych graczy czy na tym polu mamy już przesyt treści?
Ponownie – dla kogoś, kto zaczynał tak dawno temu, to nie jest łatwa odpowiedź. Gdybym pojawił się na YouTube rok temu i miał dziś… 200 tysięcy subów, to mógłbym mówić wszystkim, że hej, da się, widzicie? Sam to zrobiłem! Mogę powtarzać takie stwierdzenia, ale sam mam dość mocno ugruntowaną pozycję od lat, nie wiem jak łatwo jest się teraz wbić do “topki”.
Jakie są twoje prognozy jeśli chodzi o przyszłość gamingowej części serwisu YouTube? Dostrzegasz jakieś trendy, które zwiastują zmiany na tym polu?
Teraz króluje chyba Fortnite, co nie? Nawet nie wiem, nie gram. Pewnie, kiedy jedna wielka gra się znudzi, przyjdzie kolejna i ponownie każdy będzie w to grał, następnie pojawią się nowe kanały, które wokół tych nowości będą się kręciły. Teraz jest to Fortnite, wcześniej był PUBG a jeszcze wcześniej CS. Rynek jest dość nieprzewidywalny, trzeba zobaczyć co się wydarzy Może pojawi się jakiś zupełnie nowy rodzaj gry i wszyscy się w nim zakochają?
Oglądanie grania w gry na YouTube to fenomen, który wielokrotnie analizowali już eksperci z pogranicza światów socjologii i psychologii. Jak ty wytłumaczyłbyś to zjawisko?
Zanim zacząłem nagrywać swoje filmy, sam byłem widzem gameplayów. Najczęściej oglądałem gry, w które sam albo nie mogłem zagrać, bo nie miałem odpowiedniej konsoli (lub dość mocnego komputera), albo nie chciałem grać w pojedynkę. Horrory z komentarzem bez czynnego udziału w akcji zawsze ciekawie się ogląda, nawet niedawno obejrzałem dodatki do Resident Evil 7 u Markipliera, mimo iż wcześniej sam przeszedłem “podstawkę”. Drugi przykład – soulsowe gry, które oglądam u Seto. Lubię te światy, ale totalnie nie mam cierpliwości do tych gier, więc lubię sobie pooglądać. Jakie głębsze powodu za tym stoją? Nie mam pojęcia. Tutaj niech wkroczą do akcji psychologowie.
Wymieniłeś już kilku twórców do których zdarza ci się zaglądać. Jakie kanały YouTube (nie tylko ze świata gier) regularnie oglądasz?
Lubię kanały technologiczne – Linus Tech Tips, MKBHD i paczka #TeamCrispy. Przemiają do mnie vlogi Gonciarza. Zaglądam też na kanały komiksowe coby być na bieżąco z tym, czego sam nie mam fizycznie czasu czytać. Oglądam też PewDiePie oraz H3H3 dla ich internetowego commentary. Oczywiście to tylko wybrane kanały spośród wielu, które oglądam i cenię. Co ciekawe, praktycznie w ogóle nie oglądam gameplayów. Włączam je tylko czasami, żeby coś leciało w tle.
W przeciwieństwie do twórców, którzy publikują vlogi lub recenzje, na twoich filmach ogląda się głównie to co widzisz na ekranie podczas grania w gry. Dobry komputer interesuje cię chyba bardziej niż nowy aparat albo kamera. Jak w twoim przypadku wygląda rozwój pod kątem sprzętu, scenografii czy pomysłów na oprawę?
Nigdy nie byłem typem gościa, który szuka sobie idealnego i pięknego kadru, żeby “moje vlogaski były sweetaśne”. Zawsze wychodziłem z założenia, że powinienem przyciągnąć widza tym, co mówię i kim jestem. Ładne tło jest oczywiście fajne, ale jak mam wybierać to wolę inwestować w siebie – np. poczytać książkę, żeby lepiej się wypowiadać. Biorąc pod uwagę fakt, że nigdy nie piszę sobie scenariuszy i wszystko mówię z głowy — to naprawdę pomaga. Sprzęt do grania i renderowania, z wiadomych powodów, muszę mieć high-endowy. Ostatnio zaczynam wprowadzać na swoje live’y jakieś dodatki w stylu peruki pirata podczas grania w Sea of Thieves i inne podobne głupoty, które cieszą ludzi. To typowe “memefuel”, z którego później powstają przeróbki na grupie widzów.
Jaki sprzęt towarzyszy ci obecnie podczas pracy nad nowymi filmami i czy na ten moment możesz uznać, że nie potrzebujesz niczego lepszego?
Jestem gadżeciarzem, zawsze wymyślę sobie coś nowego do kupienia. Potem próbuję sobie siłę uzasadniać takie zakupy. Vlogi stacjonarne nagrywam Canonem 80D z fajnym szerokokątnym szkłem. W terenie pracuję z Canonem G7X Mark II, którego vlogerzy doskonale znają. Do materiałów “niegrowych” brakuje mi już chyba tylko bezprzewodowych mikroportów, które zapewniają większą swobodę podczas nagrywania. Pod kątem gier zaopatrzyłem się ostatnio w monitor 2k 144hz, na który polowałem od dawna. Nie dość, że gra i nagrywa mi się wygodnie, to widzowie cieszą się jakością 1400p. Na razie to chyba tyle jeśli chodzi o zakupy, choć nie ukrywam, że kusi mnie jakiś VR…
Jak wygląda plan dnia youtubera gamingowego? Wśród widzów, którzy nigdy nie próbowali swoich sił na YouTube na pewno często panuje stereotyp w którym oprócz grania w gry nie musisz robić nic innego. Jak to wygląda naprawdę?
Jakiś czas temu zaciągnąłem do pomocy dwóch znajomych. Lifik, mój “content specialist” pomaga mi ogarnąć algorytm YouTube’a, taguje oraz publikuje filmy, proponuje mi gry do ogrania na streamach i kanale, przypomina o terminach i układa życie. Jest też Enigma, któremu zlecam montaż moich bardziej zaawansowanych projektów, najczęściej tych sponsorowanych. Ma o wiele większe umiejętności w tej dziedzinie i może się na tym w 100% skupić, kiedy ja nagrywam inne filmy na kanał. Wspominam o tym, ponieważ jakiś czas temu postanowiłem trochę ogarnąć moje życie. Za parę godzin, od naszej tej rozmowy, lecę na mój pierwszy trening personalny, wprowadzam dietę i chcę zacząć dbać o regularny sen. Po tylu latach fajnie mieć kogoś do pomocy, kiedy ja skupię się na tym jak dalej ma wyglądać moje życie. Zadbam o zdrowie, poświęcę czas dziewczynie czy planowaniu innych ciekawych akcji na kanale. Moja praca to nie tylko granie. Będąc twórcą na YouTube w pracy jest się de facto cały czas, tak długo jak komputer jest włączony. Zawsze znajdzie się wiadomość od widza, ciekawy komentarz na który mogę odpisać, mail od menedżera z LifeTube na temat jakiejś akcji czy nagrania z Ziemniakiem na jego kanał. Każdy dzień niby podobny, ale jednak inny. No i jestem też uzależniony od Netflixa…
To czym się zajmujesz wynika niewątpliwie z twojej pasji do gier komputerowych. Wydawać by się mogło, że to idealny scenariusz kiedy praca łączy się z zainteresowaniami. Jestem ciekaw, czy jest coś takiego co bardzo przeszkadza ci na YouTube i traktujesz to jako negatywny aspekt swojego zajęcia?
Do negatywnych aspektów pracy na YouTube wliczają się wszystkie zmiany w algorytmach, co w dużej mierze przekłada się na moje zarobki i przyszłość. Poza tym muszę nieustannie monitorować zainteresowanie widzów moimi materiałami i pamiętać o elastyczności, by ich nie stracić. Teraz w wolnym czasie pykam sobie w… Farm Manager 2018, ale nie będę tej gry pokazywał na YouTube, bo jest nudna do oglądania. Właściwie sam nawet nie wiem czemu w to gram. Chciałbym, żeby nie było tak dużej presji – ciągłe siedzenie w analityce i bycie uzależnionym od kaprysów YouTube generuje zaskakująco duże ilości stresu. Negatywnie się to odbiło i na moim zdrowiu fizycznym i psychicznym – kto nie lubi zjeść czegoś słodkiego na pocieszenie. Wrzucam film, gdzie chyba dość sensownie gadam przez 45 minut, próbuję dostarczyć autentyczną rozrywkę dla widza zainteresowanego grami, inwestuję by moje materiały miały coraz lepszą jakość, podczas gdy ktoś siedzi sobie przed kamerą, pije wódę z kolegami i ma 10 tysięcy widzów. Oczywiście to totalnie dwie inne kategorie, ale im dalej w las, tym więcej jest twórców, a ludzie mają ograniczony czas na oglądanie filmów. Jest ten strach, że ktoś pójdzie sobie gdzieś indziej, ja się wypalę i co wtedy? Dobre pytanie. Ale trzeba temu jakoś przeciwdziałać. Robię teraz parę rzeczy, które wprowadzą nowe życie na mój kanał, przynajmniej taką mam nadzieję.